Jeśli zależy Ci na rozmowie, uzyskaniu pomocy, pisz!
thei@tlen.pl

czwartek, 28 kwietnia 2011

O motylkach ciąg dalszy...

Jak już zaczęłam pisać wcześniej, przeraża mnie zjawisko powstających teraz klubów (nie wiem, jak inaczej mogłabym to określić) o charakterze pro-ana/pro-mia. Motylki (bo tak nazywają się członkinie owych ruchów, a może to jakaś nowa subkultura?...) działają wirtualnie, prowadząc swoje grupy, tworząc fora, których celem jest wspólne wspieranie się w odchudzaniu. Anoreksja postrzegana jest przez nie nie jako poważna choroba zagrażająca zdrowiu (w ekstremalnych przypadkach prowadząca nawet do śmierci!), ale jako dążenie do perfekcji. Największą wartością dla motylków jest owe odchudzanie. Prowadzą swoje blogi, wspierając się na nich. Czy spotykają się na żywo? Nie mam pojęcia. Niestety, ta ich działalność internetowa i tak jest bardzo szeroka, nie muszą się nawet spotykać, by sobie zaszkodzić.
Motylki starają się udowodnić swoim czytelnikom, że anoreksja lub jej początek to ich świadomy wybór. Jak już wspomniałam, nie traktują one anoreksji lub bulimii jako poważnej choroby, ale jako pomysł na życie, jest to ich po prostu nowy lifestyle (celowo użyłam tu anglicyzmu), dlatego kontakty między motylkami, których jest, niestety, coraz więcej, nazwałabym relacjami, jakie zachodzą w subkulturze. Jest to swego rodzaju bunt - przeciw rodzicom (przecież starzy nic nie rozumieją!), przeciw rówieśnikom. Jednak ruchy pro-ana i pro-mia to ruchy niebezpieczne. Dziewczęta (bo to najczęściej one są autorkami blogów) zachęcają się wzajemnie do stosowania drakońskich diet, przypominając, że przecież tylko chude jest piękne (czy rzeczywiście? każdy ma swój gust...). Ponadto piszą językiem nienawiści i wrogości o osobach otyłych, bądź tych nawet z nadwagą. Osoby puszyste są stawiane jako antywzór. Nie liczy się osobowość, uroda, ale sylwetka. Dla motylków uroda i atrakcyjność to tylko i wyłącznie chudość (użyłam tutaj celowo tego słowa! im nie chodzi o szczupłą sylwetkę...). Szukają w wirtualnym świecie przyjaźni i zrozumienia w swoich chorych pomysłach, wsparcia w dążenie do celu, który brzmi: chcę być anorektyczką!
Ale dlaczego? Czy problem ten wynika z zaburzonych relacji z rodzicami, z rówieśnikami? Z braku akceptacji samej siebie, niskiej samooceny? Pewnie składa się na to wiele przyczyn. Szkoda jednak, że to wołanie o pomoc, które objawia się rzekomą pewnością siebie w dążeniu do perfekcji jaką jest anoreksja, zostaje usłyszane tylko przez inne motylki. I tak oto zatacza się chory krąg...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz