Jeśli zależy Ci na rozmowie, uzyskaniu pomocy, pisz!
thei@tlen.pl

czwartek, 12 maja 2011

Spadek napięcia, ale i poczucie winy po ataku bulimicznym…

                O przyczynach bulimii pisałam już nieco wcześniej. Teraz chciałabym zwrócić uwagę na jej przebieg. Wiele pacjentek odczuwa przed atakiem napięcie. Są mocno zestresowane, czasami czują się bardzo samotne, więc aby wyzwolić negatywne emocje, zaczynają pochłaniać olbrzymie ilości pożywienia, po czym wzrasta u nich poczucie winy, co prowadzi do sprowokowania wymiotów, intensywnego wysiłku fizycznego, stosowania rygorystycznej diety.
Cierpiąca na bulimię może podczas ataku zjeść pokarmy, które łącznie nawet dwukrotnie przewyższają jej dobowe zapotrzebowanie kaloryczne. Najczęściej chora pochłania jedzenie bardzo szybko. Wygląda to tak, jakby wkładała do buzi te pokarmy, które po prostu ma w zasięgu swojego wzroku.
 Do pobudzania wymiotów może dojść w trakcie ataku, bądź po nim. Bulimiczka do sprowokowania wymiotów wykorzystuje najczęściej własną dłoń, bądź inne przedmioty – ołówek, szczoteczka do zębów. Wymiotuje tak długo, aż wyda jej się, że zwymiotowała wszystko, co zjadła. Czasami jednak zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, co robi i przerywa. Wtedy znowu pojawia się ogromne poczucie winy, że chora znowu straciła nas sobą panowanie. Zaczyna myśleć o swojej beznadziejności i bezsilności, co doprowadza ją do frustracji. Po ataku chyba większość bulimiczek obiecuje sobie, że to był „ten ostatni raz”, że już więcej nie zwymiotują, lecz niestety bywa różnie…

Dlatego pomóż sobie już teraz! Nie daj się bulimii! Jesteś silniejsza/silniejszy!

thei@tlen.pl

4 komentarze:

  1. Najgorsze jest to, że czytając zdajesz sobie sprawę, że to właśnie jest o tobie ale im po przeczytaniu wypierasz z głowy tą myśl.
    Od samego początku mówię sobie że to będzie ostatni raz niestety nie jest i nawet już nie mam siły to sobie powtarzać, bo za każdy razem mam do siebie pretensje że to robię i znowu mam ochotę coś zjeść.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale widzisz, jesteś już świadoma/świadomy swojego problemu. To jest bardzo ważne - zdawać sobie z tego sprawę, że jest się chorym. Chcesz wierzyć, ze jest inaczej, ale i tak stajesz z prawdą twarzą w twarz.
    Ja na początku wypierałam tę myśl. Wydawało mi się, że tak po prostu jest; że tak po prostu musi być i że to minie... I wiesz co? Było ciężko, był płacz, ból i potworna złość. Ale minęło. Oczywiście, co jakiś czas zaliczam upadki i wzloty, ale na szczęście tych drugich jest o wiele więcej. Jestem zdrowa już od kilku lat...

    OdpowiedzUsuń
  3. mam nadzieje że kiedyś też będę mogła powiedzieć że jestem zdrowa. na razie jestem na etapie łapania się czegokolwiek żeby schudnąć. Nienawiść do własnego ciała sprawia że nie lubię swojego życia, dlatego muszę to naprawić, a nie widzę innego rozwiązania. W mojej głowie bulimia to mój przyjaciel w którym mam wsparcie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak długo trwa ta Twoja "przyjaźń" z bulimią? Sama/sam przyznasz, że dość destrukcyjna... Czy bulimia jest rzeczywiście Twoim jedynym rozwiązaniem? Ja wiem, że czasami jest tak, że gdy chorujesz, nie widzisz innego świata poza swoją chorobą. Masz albo bulimię, albo resztę świata. Najgorsze jest to, że czasami ktoś podaje nam swoją dłoń, ale my, zamknięci w sobie, smutni, sfrustrowani i z tym poczuciem własnej beznadziejności (najczęściej nieuzasadnionej), ją odpychamy. Odpychamy, a nawet reagujemy atakiem. A przecież życie bez tej choroby jest takie piękne...

    OdpowiedzUsuń